Kolejny piątek, kolejny wywiad na naszych łamach. Rozmawiamy z Marleną Wieczorek założycielką, Prezes Zarządu i pomysłodawczynią projektów Fundacji MEAKULTURA, Redaktor Naczelną czasopisma MEAKULTURA.pl. Tematem przewodnim rozmowy są fundacje zajmujące się w naszym kraju kulturą.
Fundacja MEAKULTURA skupia swoją działalność wokół Muzyki, Edukacji i Artystów (tutaj możecie zobaczyć spot fundacji). Celem Fundacji jest w szczególności: promocja wartościowej muzyki różnych gatunków, działalność koncertowa i wydawnicza, realizacja projektów edukacyjnych, wspieranie profesjonalnego dziennikarstwa muzycznego, a także działań naukowców, twórców, wykonawców, producentów i festiwali. MEAKULTURĘ tworzą eksperci z polskiego środowiska uniwersyteckiego i muzycznego oraz spoza granic kraju. Projektami Fundacji są m.in. czasopismo o muzyce meakultura.pl, Konkurs Polskich Krytyków Muzycznych Kropka, kampania społeczno-edukacyjna „Save the Music” , portal „Music from Poland”.
Skąd wziął się u Ciebie pomysł na stworzenie fundacji związanej z muzyką?
Z życia, bo ono całe kręci się wokół muzyki. Moja mama jest muzykiem, więc siłą rzeczy jako dziecko ja też uczęszczałam do szkoły muzycznej. Przeszłam przez wszystkie szczeble związane z edukacją muzyczną, później zdałam na muzykologię, a następnie na studia podyplomowe, kierunek menedżer kultury. Następnym etapem było zrobienie doktoratu i praca na uczelni, a także w Bibliotece Narodowej. Te wszystkie doświadczenia pozwoliły mi wyciągnąć wniosek, że w Polsce brakuje silnego trzeciego sektora organizacji pozarządowych, który w sposób profesjonalny zajmie się kulturą muzyczną. Fundacje i stowarzyszenia rodzą się z potrzeby serca, są prawdziwe i wiarygodne, często pod względem ekonomicznym działają efektywniej. Są też bliżej ludzi, chociażby z uwagi na wolontariat. Czynnikami, które także popchnęły mnie do założenia fundacji, były moje cele zawodowe. Dla sektora biznesowego, z którym zaczęłam współpracę po studiach, byłam zbyt ideowa, a dla świata nauki, kiedy robiłam doktorat, zbyt biznesowa. A kiedy pracowałem w Bibliotece Narodowej w Zakładzie Zbiorów Dźwiękowych i Audiowizualnych i jeździłam na różnego typu delegacje (np. na targi MIDEM, zwiedzałam też biblioteki narodowe we Francji, Belgii) zrozumiałam, że nie mam gdzie podzielić się wnioskami z tych wizyt. Jako muzykolog czułam potrzebę zbudowania pisma niezależnego i opiniotwórczego, które pokazywałoby, że można pisać o różnych gatunkach muzycznych w sposób popularyzatorski, ale i pogłębiony. Chciałam utrzymać się na rynku i jednocześnie być niezależna od pieniędzy wydawców i polityki. Tak powstało czasopismo MEAKULTURA. To miejsce nie jest nastawione na komercję – jest platformą dla tych osób, które dobrze piszą o muzyce i nie widzą dla siebie miejsca w czasopismach naukowych, czy portalach nastawionych tylko na zysk. I właśnie, aby MEAKULTURA miała ramy prawne, założyłam fundację.
I od razu był sukces?
Nie, na początku wszystko wskazywało, że pomysł nie chwyci. Rozmawiałam ze znajomymi i pytałam, czy taka fundacja ma sens. 90% wszystkich głosów było w tonie negatywnym, słyszałam, że to się nie ma prawa udać, bo nie mogę w jednej platformie łączyć tak odległych stylów muzycznych, że nie zmotywuję ludzi do nieodpłatnego pisania. Kiedy sytuacja wydawała się beznadziejna, poznałam Krzysztofa Moraczewskiego dr hab. z Poznania, który jest wybitnym znawcą muzyki i on dosłownie zachwycił się tym pomysłem. Poza dr Ewą Schreiber, która jest wiceprezesem zarządu fundacji i oddaje jej wiele swojego cennego czasu oraz wiedzy, to on był takim impulsem, który rozwinął czasopismo. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że nie chodzi o to, żeby zebrać wokół siebie dużą grupę ludzi, którzy nie są przekonani do czegoś, tylko odwrotnie – 3-4 osoby, które tak jak ja będę w to wierzyć.
I zebrałaś ich?
Tak i uważam, że właśnie to oni są największą siłą fundacji! Ekipa, która się rozumie, lubi, wspiera. Czasem są to przyjaźnie z lat studenckich, jak chociażby z Kingą Król, projektantką mody, która dla naszej kampanii społecznej stworzyła kolekcję ubrań; dołączyli do nas także pracownicy nauki, nie tylko związani z muzyką, np. Max Skorwider – wybitny artysta grafik no i dużo, dużo wspaniałych ludzi w redakcjach, mediach społecznościowych. To wielka siła, która mnie napędza, ale przyznam, że zakładając fundację, nie zdawałam sobie sprawy, jak ciężko w Polsce prowadzi się takie organizacje. Specyficzne w końcu, bo nie dobroczynne, ale ideowe. A przecież to one zapobiegają rozwijaniu się różnego zła, z którymi potem walczą organizacje dobroczynne. Największa trudność to pozyskanie funduszy: mecenat prywatny – bardzo trudna sprawa; granty są często dla największych; finansowanie przez Urzędy Miasta w naszym przypadku nie zawsze ma sens, bo skupiamy się na działaniach ogólnopolskich. Walczymy o ekonomizacje organizacji różnymi sposobami – czy to poprzez przekazywanie 1% podatku, czy też działalność gospodarczą. Wyzwaniem jest walka o zmianę myślenia społeczeństwa, które chyba nie do końca wierzy, że może mieć bezpośredni wpływ na to, jak kultura się rozwija, sądząc, że wszystko załatwia się poprzez instytucje państwowe i to wystarczy. Walczymy także o to, żeby sektor biznesowy zrozumiał, że wspieranie kultury wysokiej może być wspaniałym narzędziem PR-owym. I nie myślę tu bynajmniej o imprezach stadionowych dla mas.
Czy nie jest tak, że właśnie fundacje zajmujące tak zwaną muzykę dawną, klasyczną, poważną mają większe wsparcie od instytucji publicznych niż te zajmujące się muzyką rozrywkową?
Z założenia tak jest, bo też jest to zgodne z wytycznymi Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które powinno wspierać przede wszystkim projekty mające wartość niekomercyjną. Czym innym jest wspieranie wydania płyty popowej wokalistki od stypendium dla wybitnego młodego kompozytora, który jeśli nie dostanie szansy, to zamiast być drugim Lutosławskim czy nawet Chopinem, będzie musiał iść na duże kompromisy zawodowe. Nie wiem, czy większym problemem przy przyznawaniu wsparcia nie jest zasięg działań. Trudno jest przebić się nowym inicjatywom, wartościowym, ale potrzebującym szansy na rozwój. Bo jak taka MEAKULTURA.pl ma konkurować z pismami, które wychodzą drukiem i mają długą historię wydawniczą? Nie mogę jednak narzekać, bo udało nam się zdobyć grant na organizację Konkursu Polskich Krytyków KROPKA. To przedsięwzięcie, z którego jestem szczególnie dumna. W tym roku zorganizowaliśmy już III edycję, pokazujemy tym samym, że w Polsce udaje się stworzyć sieć osób, które doskonale piszą o muzyce, są profesjonalni i jednocześnie potrafią przekonać do muzyki innych. W tym roku, dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zostały przyznane nagrody finansowe. Przez te trzy edycje, udało nam się odkryć wiele talentów, a także wypromować i docenić te osoby, które już jakiś czas zajmują się krytyką muzyczną.
Jak oceniasz teraz z perspektywy tych pięciu lat codzienność prowadzenia fundacji?
Pomimo trudności, o których wspomniałam, jest mnóstwo pięknych aspektów. Przede wszystkim ludzie, którzy są dookoła, którzy myślą podobnie i dają ci pozytywną energię. Plusem jest także różnorodność naszych działań, prowadzenie różnych projektów. Dzięki temu nie siedzę 8 godzin dziennie w tym samym miejscu i nie grozi mi monotonia. Ważne jest również to, że będąc osobą kreatywną, mogę tworzyć rzeczywistość, nikt mnie w tym nie ogranicza, bo nie mam nad sobą szefa <śmiech>. Kocham to, co robię. Jedynym problemem są te nieszczęsne pieniądze. Wierzę jednak, że nasze działania mają sens. Potwierdzeniem tego są projekty, które udało się stworzyć. Czasopismo MEAKULTURA istnieje kilka lat i cieszy się dużą popularnością. Nadal dajemy szansę młodym autorom, zaczynającym pisać o muzyce. MEAKULTURA to jedno z niewielu, jeśli nie jedyne miejsce, gdzie młodzi ludzie, często studenci muzykologii lub pokrewnych kierunków, mogą podszkolić swój pisarski warsztat i zdobyć pierwsze doświadczenie w pisaniu o muzyce, a jednocześnie trafić od samego początku do szerszego grona czytelników. Publikują u nas również uczestnicy organizowanych przez nas warsztatów krytyki muzycznej, czy autorzy wyłonieni we wspomnianym Konkursie Polskich Krytyków Muzycznych Kropka. Warto wspomnieć o kampanii Save the Music, której celem jest wspieranie dobrej muzyki. W ramach kampanii przybliżamy sylwetki genialnych, często zapomnianych kompozytorów i muzyków, a także promujemy wartościową muzykę, bez względu na jej gatunek. Działamy na wielu płaszczyznach – od tworzenia prac artystycznych, kolekcji ubrań, poprzez publikowanie artykułów do organizacji wydarzeń kulturalnych. Wspierają nas w tych działaniach znakomici muzycy – Ambasadorzy kampanii – wśród których są m.in. Dorota Miśkiewicz, Artur Ruciński, Jan Lisiecki, Wojtek Blecharz, Adam Bałdych, Natalia Kukulska, zatem artyści z kompletnie różnych muzycznych światów. To pokazuje, że środowisko muzyczne coraz bardziej otwiera się na tego typu pomysły, już tak bardzo nie szufladkuje na gatunki.
A dlaczego, według Ciebie, muzyka poważna, mimo drobnych medialnych przebłysków, takich jak transmisje Konkursu Chopinowskiego przez TVP Kultura, praktycznie w ogóle w tych mediach się nie pojawia?
Czy tylko w mediach? Myślę, że to jest szerszy problem – zacznijmy od edukacji muzycznej – jaka jest w szkołach? Według mnie każde dziecko ma prawo bezpłatnie uczyć się gry na instrumencie, nie tylko te uprzywilejowane finansowo i te, których rodzice świadomie kierują w tę stronę. Muzyka jest elementem rozwoju człowieka na wielu płaszczyznach, tak samo jak zajęcia wychowania fizycznego czy nauka języków. Owszem, mówienie o tym, że gra na instrumencie uczy dyscypliny, a osłuchanie muzyczne uwrażliwia, jest jakieś takie nieprzystające do dzisiejszego świata ekonomii. Jeśli się nie edukuje od dziecka, to dlaczego się dziwimy, że ciut bardziej skomplikowana muzyka ma coraz mniejsze audytorium? A to jest dopiero wierzchołek problemu. W swoich działaniach nie omijamy tematu edukacji muzycznej. Pod tym względem dużo projektów robimy w ramach kampanii Save the Music, dążymy do stworzenia ogólnopolskiego wydarzenia/festiwalu, które zainspiruje Polaków do chodzenia na dobre koncerty muzyczne. W tym momencie wraz z Collegium Civitas rekrutujemy studentów na kierunek studiów podyplomowych Muzyka w Mediach, których program bardzo pieczołowicie był dyskutowany i planowany w gronie osób z naszej organizacji. To studia dla osób, które chcą udoskonalić swoje umiejętności, i które mają nowoczesne podejście do muzyki. Polecam je szczególnie dziennikarzom, krytykom, popularyzatorom, kuratorom, którzy pragną pogłębić wiedzę o muzyce i jej relacjach z mediami oraz udoskonalić warsztat dziennikarza i krytyka muzycznego, jak i melomanom czy fascynatom muzyki pragnącym odbierać ją w sposób bardziej świadomy.
A jakie masz plany fundacyjne na następny rok?
Poza finansowymi (znalezienie sponsora i fundraisera) to oczywiście merytoryczne: wydawanie kolejnych numerów MEAKULTURA.pl, IV edycja Konkursu Polskich Krytyków Muzycznych KROPKA, otworzenie wspomnianego kierunku studiów podyplomowych Muzyka w Mediach, i wreszcie – rozwiniecie kampanii społecznej Save the Music. Nic nie dzieje się jednak bez wsparcia innych. Dlatego tak cieszę się, że do sieci przyjaciół fundacji coraz chętniej przystępują różne szacowne instytucje, jak ZAiKS, PWM, NIFC, ZKP, IMiT, polmic.pl, NCK i MKiDN. To ważne, że wierzą w nas i w sens naszych działań. Zapraszamy jednak wszystkich chcących wspierać wartościową muzykę do kontaktu z nami, także firmy i osoby prywatne:kontakt@meakultura.pl.
Bardzo dziękuję ci za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w prowadzeniu fundacji.
rozmawiał Przemek Kubajewski