Szukaj w snach to wspólny album wybitnego gitarzysty Marka Napiórkowskiego oraz fantastycznej Natalii Kukulskiej. Połączenie obu tych sił dało wspaniały efekt, zwłaszcza że piosenki zawarte na płycie są kołysankami. O kulisach projektu rozmawiamy z jego twórcami.
Jaka jest geneza powstania waszego albumu szukaj w snach?
Marek Napiórkowski: W Lublinie mieści się Teatr Stary, który choć działa od 5 lat, ma już swoją renomę i tradycje. Z inicjatywy teatru raz na jakiś czas powstają specjalne projekty, które tworzą tacy artyści jak m.in. Anna Maria Jopek czy Juliusz Machulski. Dyrektorka teatru, Karolina Rozwód, zwróciła się do mnie z propozycją napisania muzyki do tekstów lubelskiego autora Włodzimierza Wysockiego. Precyzując, były to teksty kołysanek, które napisał dla swoich dzieci. Przyznam, że trochę zdziwiła mnie ta propozycja, ale jako ze teksty są szlachetne to podjąłem się tego zadania. Już w trakcie pracy, gdy byłem w trakcie komponowania, skontaktowałem się z Natalią.
No właśnie, bardzo interesuje mnie dlaczego wybrał Pan właśnie Natalię Kukulską.
Marek: Znamy się prywatnie od wielu lat, zawodowo też zdarzało nam się pracować ze sobą. Zawsze byłem bardzo dobrego zdania o Natalii i jej umiejętnościach wokalnych, ale bezpośrednim impulsem do zaproponowania jej współpracy było to, że Natalia jest mamą, dopiero co narodzonej córeczki. Uznałem że, ten szczególny moment w jej życiu, oraz naturalne ciepło jakie Natalia ma w sobie jako osoba, będą dobrze pasowały do tego konceptu.
A czy to też nie jest tak, że Pani Natalia, która jako dziecko wydała pierwszy album skierowany do swoich ówczesnych rówieśników i zaczynała od muzyki nazywanej dziecięcą idealnie pasowała do tego pomysłu, by jako mama powróciła do tego nurtu?
Natalia Kukulska: To jest trochę skomplikowana kwestia, bo każdy, kto posłucha sobie tych dwóch płyt będzie wiedział, że stylistyka jest zupełnie inna, ale faktycznie tym najważniejszym odbiorcą Szukaj w snach są dzieci. Wiadomo, dorośli dobierają muzykę i to oni decydują czego dziecko będzie słuchać, ale nie da się ukryć, że teksty tych piosenek są skierowane do najmłodszych. Przyznam, że gdy zdecydowałem się na współpracę przy tym projekcie z Markiem, to jedyną rzeczą, której gdzieś tam się obawiałam było to, że ludzie pomyślą, że chcę wrócić do tego muzycznego świata. Nie wracam, jest to zupełnie specjalna tematyka i piękna akustyczna muzyka.
Można śmiało powiedzieć, że była Pani jednym z prekursorów tego boomu na muzykę dziecięcą zapoczątkowaną w latach 80’.
Natalia: Nie da się z tym nie zgodzić. Album wyszedł w 1986 roku, pierwsza piosenka trzy lata wcześniej, w podobnym czasie miały premierę filmy z Panem Kleksem, które zawierały wspaniałą muzykę, chwilę później pojawił się Krzysiu Antkowiak. Do tego można dodać płyty analogowe, które zawierały słuchowiska bajek z czołowymi polskimi aktorami w rolach głównych – to był bardzo dobry czas dla tego nurtu, teraz jest tego zdecydowanie mniej. Poza tym też mam wrażenie, że wiele obecnej muzyki dziecięcej nie jest zbyt dobrej jakości. Oczywiście uogólniam, bo też wydawane są dobre rzeczy, ale sama jako mama doświadczyłam tego. Szukałam kołysanek dla moich dzieci i oprócz przeróbek tych klasycznych i to z różnym skutkiem, nie znalazłem nic nowego, co by mnie zachwyciło. Sama też korzystam z tego materiału, który nagrałam z Markiem przy usypianiu mojej najmłodszej córki. To też było celem projektu Szukaj w snach, żeby dziecko dostało coś łagodnego, z pięknym tekstem ale również żeby ta muzyka była po prostu dobra. Kompozycje Marka Napiórkowskiego takie są, ucieszą i dorosłego miłośnika muzyki jak a ukołyszą dzieci. Potraktowaliśmy naszych słuchaczy bardzo poważnie, wszystkich słuchaczy bez względu na wiek.
Porozmawiajmy jeszcze o muzyce dziecięcej. Pani Natalia wspomniała, że obecnie jakość tego nurtu jest taka sobie. Dlaczego, według Was jest tak a nie inaczej?
Marek: Ciężko mi się do tego odnieść, bo ja nie mam za wiele wspólnego z tym nurtem. Jak przystępowałem do realizacji tego projektu to bardziej miałem na celu stworzenie dobrych kompozycji do szlachetnych tekstów. Potem, jak dołączyła Natalia, wspólnie aranżowaliśmy muzykę w taki sposób, żeby wyszło niebanalnie. Chcieliśmy żeby powstała dobra muzyka niezależnie od tego kto jest głównym odbiorcą. Natomiast co do samej muzyki dziecięcej, to obawiam się, że jakbym wpisał w wyszukiwarkę You Tube ‘piosenka dziecięca’ to pojawiłyby się utwory bardzo pobłażliwie traktujące młodocianego słuchacza, nie dające mu szansy na to, żeby w przyszłości stał się melomanem wyczulonym na piękno muzyki.
A jak ocenicie poziom edukacji muzycznej w Polsce?
Marek: Tutaj to Natalia jest ekspertem w tej dziedzinie, bo jej dzieci uczestniczą w tej edukacji. Ja to obserwuję niejako z boku i wiem od różnych ludzi, że w tradycyjnych, przeciętnych szkołach tej muzyki jest jak na lekarstwo. Ja jestem tą sytuacją przerażony, bo muzyka jest ważna jako element wychowania, kultury. Pomijając już fakt, że jako dziecko uczęszczałem do szkoły muzycznej, to w normalnej podstawówce poznałem nuty, grałem na flecie, śpiewałem. Dzieci moich kolegów, nawet najbardziej wyrafinowanych muzyków, przynoszą ze szkoły utwory disco polo.
Natalia: Ja potwierdzam, że te przedmioty związane ze sztuką w szkołach ogólnych często traktowane są po macoszemu. To czego według mnie najbardziej brakuje to wskazywanie najmłodszym wartościowej muzyki. Szkoda, że nie ma wycieczek do filharmonii czy na koncerty, a w zamian na dyskotekach grane jest wspomniane przez Marka disco polo. Ale z drugiej strony, bo nie chcę wyjść na tą narzekającą, przecież jest u nas tyle programów talent show czy przeglądów i na podstawie tego można zauważyć, że mnóstwo dzieci czy nastolatków śpiewa i gra na instrumentach bardzo dobrze. Wynika to z tego, że te dzieciaki są samoukami, nie uczy ich szkoła czy dom, ale same to robią za pośrednictwem internetu. Tylko że nasza rola, rodziców, jest zainteresowanie pociech czymś wartościowym. Jeśli przyzwyczaimy je od małego do czegoś prostego, banalnego, to ciężko będzie później ukształtować inne gusta. Nasze koncerty, które może nie mają jakiś wielkich walorów edukacyjnych, to jednak dają dzieciakom pewną wiedzę. Muzycy grają przecież na żywych instrumentach, dzieci poznają ciekawe akustyczne brzmienia, dajemy dokładnie taką samą energię i emocję jak w przypadku naszych „zwyczajnych” koncertów ze swoim repertuarem.
Nawiązują właśnie do koncertów, to bardzo jestem ciekaw jak wyglądają i brzmią występy na żywo, gdzie prezentujecie ten materiał.
Marek: Mieliśmy przyjemność zagrać 17 razy dla lubelskiej publiczności w Teatrze Starym. Przed nami plany przeniesienia tego również na inne sceny. Wierzę że te piosenki są wystarczajàco ciekawe, żeby przyciągnąć melomana w każdym wieku. Ja bardzo się cieszę, że na tych lubelskich koncertach był pełen przekrój wiekowy, od trzylatków po ich babcie czy dziadków.
Natalia: Warto też wspomnieć, że w teatrze była pod te koncerty specjalnie przygotowana przestrzeń. Nie było siedzeń, tylko był specjalny dywan i poduchy, na których dzieci i rodzice mogli się rozłożyć. Te kompozycje są oczywiście kołysankowe, ale nie wszystkie mają to samo tempo, są tam żywsze piosenki, więc zdarzały się tańce ale też wzruszenia czy uśnięcia. Ta muzyka ma takie zadanie, żeby po koncercie wszyscy wyszli spokojniejsi, pozytywnie nastawieni i widząc po reakcjach, to się nam udało. Właśnie planujemy jak będzie to wyglądało w innej przestrzeni. Chcemy dać temu koncertowi prosty i szlachetny ale zarazem ciekawy charakter.
W takim razie nie mogę doczekać się tych koncertów, na pewno na którymś się pojawię. Serdecznie dziękuję za rozmowę!
rozmawiał Przemek Kubajewski
foto Wojciech Niespiałowski