1001 albumów muzycznych. Historia muzyki rozrywkowej to pozycja, która z marszu po prostu musi stać się pozycją obowiązkową u każdego pasjonata muzyki.
Niniejsza recenzja pochyla się nad trzecim w Polsce wydaniem tej książki, bardzo aktualnym, bo ostatni album pochodzi z początku ubiegłego roku (The XX I see you) i faktycznie, wnikliwie przedstawia ogromną ilość albumów, które według autorów (redaktorem prowadzącym jest Robert Dimery) wywarły duży wpływ w historii. O książce można pisać jedynie w superlatywach, bo po pierwsze nie traktuje po macoszemu żadnego z gatunków (a więc jest sporo rocka i popu ale też wiele rapu, jazzu, bluesa, reggae, folku, elektroniki, heavy metalu, muzyki świata i długo by tak wymieniać). Po drugie redaktorzy nie poszli na łatwiznę, bo obok artystów i płyt oczywistych, tych z kanonu, jest mnóstwo takich, które nie są zbyt popularne, przynajmniej teraz. Sprawdźmy choćby lata 90’ – The Cramps, The Soft Boys czy Kevin Rowland and dex’s midnight runners – artyści dla mnie anonimowi, ale już po rekomendacjach z książki posłuchałem próbek I okazuje się, że warto ich odkryć.
Co ważne, wszystkie opisy zawierają podstawowe informacje np. co do producenta płyty. Same recenzje też są bardzo dobrze napisane, bo oprócz samej oceny muzyki przedstawiają historię i okoliczności powstania danej muzyki. Aż szkoda, że z racji zagranicznych autorów, nie ma tu polskich albumów. Trzeba wywołać do tablicy Panów Skaradzińskiego i Wojciechowskiego, którzy opisali już najważniejsze piosenki – czas na kontynuacje.
Dla mnie jedynym minusem jest to, że książka jest, z racji na ogrom treści ciężka, przez to odpada czytanie jej np. w pociągu. Ale wiadomo, że dla chcącego nic trudnego. Bardzo mocno polecam pozycję przede wszystkim tym, którzy chcą odkryć jeszcze więcej – ta książka będzie na pewno w tym przypadku kopalnią wiedzy.
peka