Please kill me Punkowa historia punka autorstwa Legs McNeil i Gillian McCain z założenia powinna być fascynującą lekturą dla tych, co interesują się historią tego gatunku i historią muzyki rozrywkowej w ogóle. I tak jest. Natomiast książka spełnia też rolę podręcznika (historii, socjologii) dla osób z branży muzycznej.
Właśnie dlatego też jej recenzja ukazuje się na łamach Akademii Menedżerów Muzycznych. Bo gdyby móc ocenić jej walory rozrywkowe, to oczywista szóstka z plusem. Czytelnik chronologicznie poznaje historię jednego z najważniejszych gatunków muzyki rozrywkowej XX wieku. Jest to historia wielowątkowa, trudna, często kontrowersyjna a nawet wulgarna. To co mi się od razu rzuciło w oczy, to szarganie świętości muzycznych, których wielbię od lat: Iggy Pop, Lou Red, Jim Morrison, Janis Joplin. Mimo, że wybitni muzycy, to ich osoby (odarte od artyzmu, w książce to po prostu jedni z wielu) nie są przedstawione w najlepszych świetle. Ba, na samym Andym Warholu nie pozostawiono suchej nitki. I to jest właśnie zaleta tej książki, bo wypełniają je subiektywne wypowiedzi tych wszystkich, którzy uczestniczyli w opisanych wydarzeniach. Więc mamy tu muzyków, menedżerów, przyjaciół, organizatorów koncertów, wydawców itp. Bardzo często jest tak, że jedna opisana historia, właśnie przez tą wielogłosowość ma zupełnie odrębne od siebie perspektywy, co dodaje kolorytu tym opowieściom. A są one naprawdę bardzo barwne – muzyka, używki, awantury, przemoc. Taki był punk, taka była jego rzeczywistość.
Drugą płaszczyzną książki jest jej walor edukacyjny. Przez to, że jest tu tak dużo historii, opisów (wszystko w miarę chronologicznie), taki, dajmy na to, menedżer muzyczny współczesnego świata nie tylko może dowiedzieć się jak promowano muzykę w erze sprzed internetu, ale też można z tej publikacji trochę wyciągnąć i zainspirować się rozwiązaniami z lat 60’, 70’ czy trochę później. Tak w ogóle, to ja jestem zwolennikiem czerpania z tego, co było, pod względem mechanizmów marketingowych w muzyce, skuteczne kiedyś. Teraz za bardzo zalał nas internet i młodzi twórcy myślą, że tylko ta platforma jest skuteczna w promowaniu swojej muzyki. A tak nie jest, dlatego bardzo gorąco polecam Please kill me zarówno pasjonatom jak i ludziom z branży. Nie dość że pasjonująca, to mocno pożyteczna lektura
peka