Paweł Janas – Buttonhacker [RECENZJA]

Nagrać płytę w pojedynkę, z mocno ograniczonym instrumentarium i w ciągu aż ośmiu utworów zachwycić słuchacza (a nie zanudzić, jak to często bywa) różnorodnością dźwięku i melodii (mimo tego ograniczonego instrumentarium) to naprawdę wielka sztuka. Udało się to akordeoniście Pawłowi Janasowi na jego solowym albumie Buttonhacker.

Paweł Janas, akordeonista kojarzony m.in. z projektu Hashtag Ensemble (album #Witkacy, który wyszedł nakładem Reqiuem Records) pod koniec ubiegłego roku wydał solowy i autorski album. Buttonhacker, mimo dosyć ograniczonej przez instrumentarium formy jest naprawdę dość eklektyczny. Co my tu mamy? Choćby siedzący w głowie za sprawą melodii Home (skat i motyw gwizdany na końcu jest uroczy), podniosły na początku, później zwiewny  Hyper,  długi Loopman, gdzie Janas uwypukla swoje umiejętności techniczne jako akordeonista czy monumentalny (ale nie ciągle), wieńczący dzieło Landscapes.

Naprawdę zaskakujące jest to, że w tych ponad czterdziestu siedmiu minutach można było zmieścić tyle urokliwych melodii. Dodam jedynie od siebie, że gdy widzę solówki jazzowe, gdzie tak naprawdę przez cały album słychać jeden instrument, to wiem, że dla mnie ze względu na ubogość dźwięków, taka muzyka jest na pozycji przegranej. A tutaj jest inaczej, co jest zasługą kreatywności Janasa, która objawia się przede wszystkim przy użyciu loopera – te dodatkowe dźwięki nie są przesadzone, nie przeszkadzają wiodącemu akordeonowi, świetnie współgrają z nim

Na pewno będę wracał do tej płyty, ma w sobie ten urok, który nie pozwala o sobie zapomnieć. A hasło Paweł Janas nie będzie mi się kojarzył tylko i wyłącznie z byłym piłkarzem i selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce nożnej, ale także z bardzo zdolnym muzykiem.

peka

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.