BLOODY MESS grają ciężko i bardzo dobrze. Stwierdzamy to po wielokrotnym przesłuchaniu ich nowego, drugiego albumu „Changes”. Dlatego postanowiliśmy „złapać” ich na chwilę i porozmawiać. Zrodziła się z tego trochę nietypowa, ale bardzo konkretna przepytywanka. Zapraszamy!
W jakich okolicznościach powstał zespół Bloody Mess?
BLOODY MESS: Dwóch przyjaciół, Janusz i Krzysiek, z przeszłością muzyczną wyniesioną z liceum po latach grania w różnych bandach postanowiło wrócić do siebie i założyć wspólny projekt. Wokalistę Krzysztof znalazł na karaoke, perkusistą został kumpel ze studiów Janusza. Wszyscy z doświadczeniem muzycznym w różnych projektach i każdy głodny sukcesów, więc Epka powstała po 4 miesiącach pracy a LP po 10. Szybko, rzeczowo i sprawnie.
Przedstawcie obecny skład, kim jesteście, skąd przybywacie.
Przemysław Gracel vel. Janusz (gitara): Na co dzień pan od geografii w jednej z ursynowskich podstawówek, wcześniej tworzący kapele takie jak m.in. 5 Litrów Czerwieni, Antisabaka, 3 Podejście, Atropine. Obecnie Bloody Mess (gitara i drugi wokal) oraz 2 Tea to Room 2, które gra funk/rock/fusion.
Krzysztof Rychlewski (bas): Jestem Krzyś i przybywam do was z równoległego wszechświata, gdzie uchodzę za ideał męskiej budowy a na cześć mojego bebzola stawiane są pomniki. Przy okazji śpiewam teraz rónież w Ectopii a w QuadroSteronie gram na gitarze.
Aleksander Stroganow – Alex (wokal): Miłośnik języka angielskiego i amerykańskiej pop-i-nie-tylko kultury, pan od karaoke, z 11-letnim doświadczeniem teatralnym. Imigrant pochodzący z Rosji, w Polsce od 1992 roku. Wcześniej grał w 3 projektach teraz jednego mu wystarczy z okładem.
Sergio Pinilla (perkusja): Kolumbijczyk z pochodzenia, w Polsce wystarczająco długo, żeby płynnie gadać z sąsiadem. Do Polski zwabiony przez studia realizatorskie, a zatrzymany przez, jak to zwykle bywa, kobietę. Realizator dźwiękowy, zawodowy muzyk sesyjny, w chwili obecnej grający również z Zuzą Jabłońską. Jego twarz widniała w Pytaniu na Sniadanie.
Wojtek Trochimiuk (gitara): Nowy nabytek w zespole, człowiek zagadka. Mało mówi, dużo gra.
Opowiedzcie o nagrywaniu ostatniej płyty, która właśnie miała premierę?
BLOODY MESS: Materiał na płytę jest gotowy w dużej mierze od dwóch lat. Powstawał z nowym perkusistą (Cyril Fedorov), wtedy 3 z kolei. Riffy na płytę pojawiały się zewsząd, wyciągane projekty z szuflady zza czasów grania z innymi zespołami, rodziły się na próbach, albo po prostu w domu. Tracki zostały nagrane na przestrzeni 4 miesięcy listopad – luty w Studio Demontażownia pod okiem Damiana Biernackiego. Postanowiliśmy tym razem oddać ścieżki do miksu i masteringu Kubie Mańkowskiemu, który zrobił kawał dobrej roboty i nadał barwę płycie.
Jakie macie inspiracje, czego słuchacie na swoich playerach?
BLOODY MESS: Każdy czego innego. Alex słucha RATM, Dillinger Escape Plan, SOAD, Igorrr, Avenge Sevenfold, Leprous, Tool. Krzyś – Behemot, In Flames, Eluveitie, The Great Old Ones, Lamb Of God, Therion. Sporo inspiracji czerpie z gry Troy Sanders z Mastodona, Justin Chancellor z Toola i Peter Iwersa z In Flames. Janusz – Armia, Acid Drinkers, ponadto nu-metal z 00s, avenged sevenfold, Europe, dobra melodyjna muzyka z lat 80’, a z poza rocka/metalu to i funky (Vulfpeck), progresywne klimaty (King Crimson, a z nowszych Leprous), blues (Gary Moore).
Czym są dla Was koncerty?
Janusz: Sensem grania, przekonaniem się, czy twoja muzyka ma sens i przekonuje ludzi. Scena jest miejscem spełniania się jako twórca.
Krzyś: Dla mnie to po prostu świetna zabawa i okazja, żeby pokazać światu moją twórczość. Lajki na YT, odtworzenia na Spotify w żadnym stopniu nie są w stanie oddać realnego kontaktu z publiką pod sceną. Uwielbiam tą energię. Dodatkowo koncert to jedno z nielicznych miejsc, gdzie mogę drzeć japę, rzucać suchary i biegać jak pojebany z gitarą i ludziom się to podoba.
Alex: Cel robienia muzyki. Performance, kontakt z ludźmi, przekazanie emocji, katarsis. I ten lekki high, który dają tylko i wyłącznie publiczne występy. No i miłość, ludzie na koncertach to dużo miłości.
Dopiero co wydaliście płytę ale jestem ciekaw jakie macie kolejne plany.
BLOODY MESS: Ruszyć z kopyta i zasypać Polskę koncertami, a jak dobrze pójdzie to może i ruszyć jeszcz raz za granicę. Nagrać nowy materiał, bo ciśnie nas już od roku, żeby z tym w pełni ruszyć. Uzbierać kasę na kolejny teledysk z Oh My Deer, gdyż są to fantastyczni ludzi i praca z nimi planie to czysta przyjemność. Skończyć lyric-video do numerów na „Changes” przy współpracy z Boddah Art Multimedia i jak dobrze pójdzie może zrobić komiks do jednego z kawałków przy pomocy Piotra Mileja. Trzeba rozbujać tę łajbę!
Dzięki za rozmowę!
peka