Lady Pank – LP1 [RECENZJA]

Po serii bardzo dobrych, lecz niszowych albumów, dziś podsuwamy recenzję płyty zespołu, który jest jednym (absolutnie bez żadnych dyskusji) najważniejszych w historii polskiej muzyki rozrywkowej. I choć nie jest to premierowa muzyka, to może ona zaskakiwać tych, którzy się z nią zderzą.

Mowa oczywiście o albumie LP1, który jest jubileuszową wersją kultowego debiutu zespołu Lady Pank. Zanim przejdę do konkretów, to mam refleksję, która chyba nikogo nie zdziwi. Oryginalna wersja albumu to już The Best of zespołu i generalnie to nie wiem czy w historii naszego rynku było już tak, że ktoś przy debiucie tak gęsto nasadził przeboje.

LP1 to wersje piosenek w zmienionych aranżacjach i co najważniejsze, z gościnnym udziałem innych wokalistek i wokalistów. I jak jest? Są tu momenty bardzo dobre (bardzo psychodeliczna Fabryka Małp z Krzyśkiem Zalewskim, mroczne Pokręciło mi się w głowie w interpretacji Mistrza Janerki oraz najlepsze wg mnie Tańcz, głupia, tańcz z Maciejem Maleńczukiem który już od dawna nie czarował mnie swoją niezwykłą barwą), są też momenty dobre (Minus 10 w Rio z Nosowską, szalone Vademecum Skauta w wykonie Piotra Roguckiego). Są też momenty, dla mnie, średnie (choćby Mniej niż zero z udziałem prawie wszystkich zaproszonych i akordeonem Marcina Wyrostka, który przypomina wykonania z telewizyjnych show, a to nie o to chodzi przecież czy Wciąż bardziej obcy w sennym wykonaniu Artura Rojka – nie przekonuje mnie niestety). Nie mniej jednak jest bardzo sympatyczna pamiątka dla wszystkich fanów polskiej muzyki. Warto postawić ją na półce obok pierwszej wersji.

peka

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.