BAiKA – Byty zależne [RECENZJA]

Piotr Banach jest bardzo zasłużoną postacią w historii rodzimej muzyki i jest to teza nie do podważenia. Wiadomo – Hey, Indios Bravos. Album Byty zależne nagrany wraz z Katarzyną Sondej jako BAiKa  to potwierdza.

Od razu uprzedzę napisy końcowe – to fajna muzyka. Ale od początku. Byty zależne to studyjnie debiutancki album wspólnego projektu Banacha i wokalistki Kasi Kafi Sondej. Piszę debiutancki, jeśli chodzi o album studyjny, bo BAiKA ma już na koncie album koncertowy (i to bardzo ciekawy zabieg, Jane’s Addiction też tak zaczynali) na którym znalazła się część utworów z Bytów zależnych. Co mi się podoba w tej muzyce, że nie ma tam żadnego gonienia za trendami, patrzenia na aktualne mody (polskie i światowe). Duet stworzył coś bardzo oryginalnego, swojego. Kompozycje, jak na Banacha, są bardzo chwytliwe, wręcz przebojowe. Co mnie zaskoczyło, melodie są okraszone sporą ilością elektroniki, co nie jest w przypadku Pana Piotra tak oczywiste. Ale są to dodatki jedynie wzbogacające utwory. Jednak największym atutem płyty jest wokal. Widziałem i słyszałem duet podczas koncertu Heya w katowickim Spodku podczas pożegnalnej trasy zespołu. I przyznam, że Kafi wokalnie w ogóle nie było tam słychać. Teraz już wiem, że był to tylko i wyłącznie problem z nagłośnieniem, bo Kasia ma piękną i mocną barwę. Gdybym miał ją do kogoś porównać, to taka wypadkowa Nosowskiej i Renaty Przemyk, ale nie ma tu żadnej kopii – jesteśmy świadkami narodzin nowej osobowości polskiej sceny rockowej.

Gdybym miał podać moje ulubione utwory to są to: Jeśli tylko to będzie możliwe, Myszkolew i Nie martw się o mnie, ale to wcale nie znaczy, że reszta jest słaba. Wręcz przeciwnie, album trzyma mocny poziom od początku do końca. Biję się w pierś, nie do końca w nich wierzyłem, a to naprawdę bardzo dobra płyta.

peka

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.