Nowe wywiady AMM #14 – Emil Miszk

Emil Miszk, trębacz jazzowy, laureat Fryderyka 2019 w kategorii jazzowy debiut roku, jest także… wydawcą. Emil wraz z członkami zespołu Alghorhythm założył Alpaka Records i pod tym szyldem wydaje albumy, w różnych konfiguracjach. W rozmowie skupiliśmy się właśnie na tym aspekcie biznesowym.

Opowiedz proszę jak powstał pomysł powołania do życie Alpaka Records

To był pomysł całego zespołu Algorhythm. Byliśmy świeżo po nagraniach naszego debiutu Segments. Wysłaliśmy w tym czasie około 100 maili do różnych wytwórni lecz odzew był bardzo słaby. Postanowiliśmy wydać ją sami, wytłoczyliśmy płyty i wydrukowaliśmy digipacki. Bez żadnego podmiotu. Wtedy, wiedzieliśmy już, że gdy będziemy pracować nad drugą płytą to na pewno uruchomimy własny label. Tak też się stało. Wraz z pojawieniem się albumu Mandala, do życia powołana została Alpaka Records.

Prowadzenie labeli przez samych muzyków nie jest nowością, ale też nie jest bardzo powszechne. Czy trudno pogodzić z nagrywaniem, graniem koncertów?

Z pewnością nie jest łatwo , ale myślę, że radzimy sobie całkiem nieźle. Dobrze jest mieć kontrolę nad wszystkim i wyznaczać sobie kolejne cele do osiągnięcia. Naszą siłą jest kolektywny i niespieszny charakter działań. Wymieniamy się i dzielimy obowiązkami. Każdy jest czujny i szybko reaguje gdy coś się dzieje.

Mając do wyboru współpracę z wydawcą a wzięcie spraw fonograficznych w swoje ręce wybrałeś to drugie. Z perspektywy czasu uważasz, że to było dobre rozwiązanie?

Uważam, że to było najlepsze co mogliśmy zrobić. W tym roku Alpaka będzie obchodziła swoje trzecie urodziny, a wydaje się jakby to było wczoraj. Wydawanie płyt, praca na własny rachunek, organizacja wielu rzeczy sprawiają mi wielką radość i dają ogromną satysfakcję. Do tego wszystkiego dochodzą ludzie, z którymi pracuję na co dzień. Działamy! (śmiech)

Jesteś aktualnym laureatem Fryderyka w kategorii jazzowy debiut roku. Co dało Ci na przestrzeni roku to wyróżnienie.

Dzisiaj mogę powiedzieć, że dało mi wiele. Ale nie z perspektywy marketingu, jak większość osób myśli. Czuję, że w środku zaszła ogromna zmiana. Coś odpuściło… Spadło ciśnienie. Teraz wiem, że mogę zrobić wszystko. Jeżeli chodzi o marketing to po prostu – z „no-name’a” stałem się pół „no-name’em”. Bardzo się z tego cieszę, gdyż coraz więcej osób dostrzega to co robię i to co robi Alpaka Records.

Ktoś z branży muzycznej parę lat temu powiedział mi, że za 10-20 lat jazz będzie najbardziej mainstreamowym gatunkiem. Nie bardzo w to wierzę, jednak na pewno ma on potencjał komercyjny. Jak wg Ciebie wygląda przyszłość tego gatunku?

Według mnie, jazz czeka świetlana przyszłość. Improwizacja – słowo klucz, które się do tego przyczyni. Możliwość przeżywania czegoś co tworzy się w danym momencie i jest nie do powtórzenia kolejny raz, jest czymś tak charakterystycznym, że nie sposób się temu oprzeć. Krótko mówiąc, jest to jeden z ciekawszych gatunków w muzyce, który nieustannie ewoluuje. Jest najbardziej plastyczny przez co z łatwością przybiera różne formy i czerpie z innych gatunków, tworząc nowe struktury.

Opowiedz jeszcze o swoich i Alpaki najbliższych planach.

Ciekawe jest to, że plany moje to jednocześnie plany Alpaki. Po prostu nasze plany. W lutym ukaże się album poznańskiego kolektywu Siema Ziemia pod tym samym tytułem. Również w lutym (27.02.) po raz kolejny będziemy organizować Alpaka Session. Jest to cykl spotkań artystów, którzy związani są z naszym labelem. Spotykamy się i improwizujemy, a całość rejestrujemy i publikujemy na YouTube, na kanale Alpaki. 15 marca podczas wiosennej edycji festiwalu Jazz Jantar ukaże się album Artificial Stupidity oktetu Emil Miszk & The Sonic Syndicate. W wakacje ukaże się kolejna, czwarta już  płyta zespołu Algorhythm. Dużo pracy przed nami, twórczej, jak również biurowej.

rozmawiał Przemek Kubajewski

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.