Katarzyna Groniec – Ach! [RECENZJA]

Katarzyna Groniec, która zazwyczaj kojarzyła się z klimatami piosenki poetyckiej i aktorskiej, dzięki gościom z trochę innych muzycznych światów, wychodzi poza swoje dotychczasowe ramy stylistyczne. I to bardzo dobry krok, bo już na wstępie muszę przyznać, że to wyjątkowy album.

Wiadomo, Groniec jest tutaj centralną postacią. Jednak album Ach! ma jeszcze przynajmniej trójkę ważnych bohaterów. To kolejno: Basia Wrońska (Pustki, Ballady i Romanse), która całkiem niedawno również wydała swój debiutancki solowy album (którego recenzję możecie przeczytać tutaj), Marcin Macuk (Pogodno, Hey) i Marcin Bors. Pierwsza dwójka wsparła wokalistkę kompozycyjnie (Basia w niektórych przypadkach również tekstowo), Bors wyprodukował album. Te trzy postaci łączą korzenie muzyki szeroko pojętej jako alternatywny rock (bo Bors produkował przecież Hey, Muchy, Pogodno, Happysad i wiele innych) i świetnie przemyciły w teatralność (w pozytywnym słowa tego znaczeniu) Pani Katarzyny intrygujące melodie i brzmienie. No i jest mocno piosenkowo. Porównując opisywaną płytę do albumu Wrońskiej – ten dużo bardziej mi się podoba.

Zresztą to na pewno najlepszy album w dorobku Katarzyny Groniec, którego żonglowała stylami w swoim dorobku muzycznym. Jej wspaniały wokal idealnie pasuje do melancholijnych, smutnych tekstów (autorstwa Wrońskiej i samej Groniec). Gdybym miał wyróżnić, według mnie, najlepsze utwory, to na pewno Rescue w stylu PJ Harvey z czasów White Chalk (w ogóle cały album ma klimat Polly Jean), otwierający płytę Na pół – bardzo „pustkowy” oraz singlowy Nie kocham, z mocną, chwilami nawet agresywną melodią. Całości dopełnia magiczna oprawa graficzna w postaci obrazów Pauliny Korbaczyńskiej. Bardzo mocna pozycja w tym roku.

peka

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.