AMM

Inny Kierunek: Tom Morello – The Atlas Underground

Scena z pewnego polskiego serialu. Dwóch gości w przedziale 40 – 45 lat kłócą się ze sobą o tym który z dwóch panów – Jimmy Page i Eddie Van Halen jest najlepszym gitarzystą wszechczasów. Konflikt nabiera większej mocy. Nagle wchodzi syn jednego (chłopak około 18-19 lat) i od razu zostaje poproszony o wskazanie według niego tego najlepszego. Oczywiście strony mają nadzieję, że padnie któreś z dwóch nazwisk. Młody bez zastanowienia odpowiada: Tom Morello.

Scena jest autentyczna (wielu może nie dowierzać, ale taki fakt). Ale czy realna, czy Morello ma u nas taki kult? Wątpię, a szkoda bo to instrumentalista, który wypracował przez te wszystkie lata swój bardzo oryginalny styl i przez to jest faktycznie w topie wszech czasów  bardzo wysoko.

To dobry moment, żeby pisać o jegomościu w czapce z daszkiem (praktycznie się z nią nie rozstaje). Z paru powodów. Po pierwsze, całkiem niedawno zbiegły się jubileusze premier dwóch debiutów Toma. Pierwszy to oczywiście RATM (niesamowite, że ten album ma już 26 lat). Dziesięć lat później, również w listopadzie, światło dzienne ujrzała płyta zespołu Audioslave z nieodżałowanym Chrisem Cornellem na wokalu. Jak ważna to muzyka (zarówno Rage Against The Machine jak i Audioslave) nie trzeba nikogo przekonywać. Nie trzeba też przekonywać nikogo, że oprócz wokali Zacka de la Rocha i wspomnianego wcześniej Cornella to dzięki Morello i jego grze, te utwory są już legendarne.

Po drugie, Morello całkiem niedawno wydał pierwszy w swojej karierze solowy album. Oczywiście poprzednie zdanie jest nieprawdą, bo ma on już za sobą pojedyncze granie pod szyldem The Nightwatchman, jednak album The Atlas Underground na pewno mocno się różni od wcześniejszej twórczości solowej. Jako The Nightwatchman Morello grał akustycznie, sam śpiewał, były to piosenki z typu tych zaangażowanych społecznie i politycznie (znany jest z tego, że ma swoje poglądy, często radykalne). Natomiast ten świeży album to już zupełnie inna ścieżka. Przede wszystkim Morello pokazuje tutaj to, co wychodziło mu zawsze najlepiej, czyli jego firmowe granie, które praktycznie w każdym kawałku jest wyeksponowane. The Atlas Underground to też popisy wokalne zaproszonych gości. I tutaj mamy klęskę urodzaju, bo jest i Big Boi i Marcus Mumford. Jest również GZA, RZA ale też Carl Restivo. Muzycznie autora wspomagają m.in Knife Party, Bassnectar czy Steve Aoki Czyli jest zróżnicowanie. Nie dziwi nikogo chyba udział raperów po ubiegłorocznej płycie Prophets of Rage.

Mnie się ta płyta bardzo podoba, ze względu na: primo – ogromne zróżnicowanie, secundo – to granie Toma, w którym od dwudziestolecia jestem zakochany. Gdybym miał wyróżnić najlepszy wg mnie utwór to jest to Find Another Way z wokalem lidera Mumford and Sons, bardzo psychodeliczny. Zresztą mimo zróżnicowania gatunkowego, o którym pisałem wcześniej, ta psychodelia i niepokój towarzyszy muzyce od początku do końca płyty. To na pewno ważny krążek, warto po niego sięgnąć.

peka

Category: AMM

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.