BDSM (Błędowska Desert Sessions Music) – BDSM [RECENZJA]

A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swoje Dessert Sessions mają.

Już jakiś czas temu sygnalizowaliśmy na naszej stronie, że w czerwcu tego roku muzycy pod wodzą Adama Krzyżanowskiego (Laughing Crowd) wyjechali wspólnie na Pustynię Błędowską i przez trzy dni wspólnie muzykowali, jamowali. Tak, macie rację, przypomina to kultowy już pomysł lidera Kyuss i QUOTSA. Tym bardziej cieszę się, że powstało coś takiego u nas. Sama muzyka jest bardzo eklektyczna. Aż tak, że pokuszę się o krótki opis każdego z ośmiu utworów. Balon to połączenie post rocka (takiego w klimatach np. Mogwai) z połamanym trip hopem. Blues o Nilu to po prostu blues, ale efekt dodany na wokalu sprawia, jakby utwór był zarejestrowany w zadymionym barze a nie na pustyni, najdłuższy Deserters mnie kojarzy się z Queens of The Stone Age (choć to skojarzenie może na wyrost, ale sugeruje się osobą Josha Homme’a który jest twórcą Desert Sessions, to na pewno utwór ma w sobie elementy stoner rocka), Sandstorm demaged my hearing to podobne klimaty, jednak kawałek jest bardziej „brudny”, Rush to oasis przewodnim motywem gitary przypomina mi to, co działo się w muzyce gitarowej jakieś 15 temu (pamiętacie taki zespół The Music? To oni pierwsi byli nowym Led Zeppelin, zanim pojawiła się Greta von Fleet), Ostatni blues oczywiście również jest bluesowy ale w porównaniu do poprzednika jest dużo wolniejszy (i wokal nie jest, niestety, na poważnie), Under The Big Black Sun to znów zmiana klimatu, mamy tutaj popisy gitarzystów (bardzo pasuje mi ten kawałek, oddaje ducha tego niezwykłego jam session), zamykająca wszystko Endorfina to zaczyna się znów w klimatach post rocka, by niespodziewanie przerodził się w bardzo ładną piosenkę – z chwytliwym i przystępnym wokalem Kacpra Głódkowskiego, to coś zupełnie innego niż reszta. Ogromny plus dla samej produkcji – wspomniany już Adam Krzyżanowski (który wyprodukował 6 utworów) a także inni muzycy biorący udział w sesji czyli Filip Gozdecki (Rush to Oasis) i Kacper Głódkowski (Endorfina) wykonali świetną robotę, bo z jednej strony słychać tą surowość nagrań w plenerze ale z drugiej jak na takie warunki, wyeksponowanie dźwięku jest wręcz idealne. Nie było jeszcze takiej płyty u nas, dlatego jest to wręcz pozycja obowiązkowa. Możecie posłuchać jej na YT oraz na Bandcampie – jest tam też opcja zakupu utworów. Myślę, że warto bo zyski zostaną przeznaczone na kolejną sesję, która odbędzie się w następnym roku. Jeśli to będzie się tak rozwijać, Josh Homme powinien mieć się na baczności (albo po prostu dołączyć do chłopaków, myślę, że nie mieliby nic przeciwko.

peka

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.