Babu Król & Smutne Piosenki – Nowa fala polskiego dansingu vol. 1 & 2 [RECENZJA]

Babu Król, czyli duet Bajzel i Budyń powracają po paru latach z nowym albumem. Panowie znani są z rozmachu, więc jest to od razu album podwójny, na którym składają hołd epoce dansingu. Jak to oni, jak zwykle z humorem, blaskiem i radością grania. I jak zwykle dobrze i trafnie.

Jak już wspomniałem, mamy tu dwie płyty i co należy podkreślić, obie różne, dlatego należy podzielić ten tekst.

Płyta numer jeden to kolaboracja Babu Króla z poznańskim zespołem Smutne Piosenki, czego owocem jest autorski materiał. I on również jest mocno różnorodny, choćby ze względu na śpiew. Bo część utworów oczywiście wykonuje Budyń, ale pozostała to popis wokalny Izy Polit ze Smutnych Piosenek. Popis to dobre określenie, bo dziewczyna śpiewa doskonale. Jest barwę i technikę śpiewania lekko porównałbym do Basi Wrońskiej, ale Iza na pewno nie jest jej kopią. Takie utwory jak choćby Ja chcę mój taniec czy A gdyby tak to piękne piosenki retro (aż dziwne,że nagrywane dzisiaj, mają ducha dawnych lat) właśnie dzięki Izie. Natomiast gdy śpiewa sam Jacek Szymkiewicz (choćby Spokój) – ja słyszę dokonania jego macierzystego zespołu Pogodno. W ogóle gdy dowiedziałem się o płycie, to byłem przekonany, że słowo Dancing będzie kryło głównie lata 80’, więc trochę ocieranie się o kicz, natomiast dostaliśmy nawiązanie do lat wcześniejszych, więc jest dużo nostalgii, szlachetności (choć w Zaczęło się od Tanga). Całościowo, urzekająca muzyka.

W stylu klasyki dancingu gdy śpiewa dziewczyna (ja chcę mój taniec, a gdyby tak), gdy śpiewa Budyń, jest w stylu Pogodno (Spokój z dęciakami).

Druga płyta to covery. I tu, dla odmiany, nie retro a bardziej nowoczesne wersje szlagierów potańcówek. Np. Pod Papugami osadzone jest na dość mocnym beacie (ale ma też bardzo stylową partię saksofonu). Mocno intryguje też połączenie Nasz Disneyland Papa Dance z Dancing with tears with my eyes, które jest zaaranżowane w stylu… zimnej fali (ja tam słyszę nawiązania do m.in. Joy Division). The Best Tiny Turner do refrenu w ogóle nie przypomina oryginału (ale jak bardzo fajne – brudna gitara Bajzla robi klimat). Z tego zbioru wyróżnia się też: Elvisowskie Can’t help falling in love i blue suede shoes – oba zagrane w szybkim tempie, nawet w stylu rockabilly, singlowy Daj mi tę noc – dający nowe, bardziej przystępne życie tego hiciorka/koszmarka (partia fletu – cudo), Take on me A-ha, (zespół który bardzo cenię, ale ten utwór, choć wieli hit, na pewno nie jest szczytowym osiągnięciem artystycznym Norwegów) zagrane bardzo na luzie (klasyczne Pogodno) i wreszcie na finał swingowo – jazzująca wersja hymnu muzyki chodnikowej Jesteś szalona.

Mimo, że dwie płyty bardzo różne, obie jak najbardziej godne regularnej częstotliwości słuchania – choćby do samochodu lub podróży jakimkolwiek środkiem komunikacji. Polecam.

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.